Poetycka strefa
Jerzego
Granowskiego
Jerzego
Granowskiego
Życie jest piękne, nie marnujmy go. Optymistom żyje się lepiej.
Medalik bez łańcuszka - Małgorzata Anna Bobak
Czytanie na drugie śniadanie
Izabela Ptak
Agnieszka Kijas
Sława Sibiga
Małgorzata Bobak (ilustracje)
Izabela Ptak
Agnieszka Kijas
Sława Sibiga
Małgorzata Bobak (ilustracje)
Medalik bez łańcuszka - Małgorzata Anna Bobak
Agnieszka Kijas
Recenzja tomiku Medalik bez łańcuszka
Recenzja tomiku Medalik bez łańcuszka
Kim jest współczesna kobieta? Odnosi sukcesy, powiedzą jedni, pracuje na trzy zmiany,
by utrzymać rodzinę, dodadzą inni, a może jest świetną kochanką, córką, matką
Sporo tego, a gdyby
ta kobieta była jeszcze poetką?
MAŁGORZATA ANNA BOBAK PORTRET W CZTERECH OSOBACH
W swojej trzeciej książce Medalik bez łańcuszka Małgorzata Anna Bobak jeszcze bardziej obdziera lirykę z liryki. Powoli, stopniowo dawkuje napięcie podając na tacy brutalną prawdę o kobiecie. Nie używa przy tym ostrych słów, nie jest wulgarna. Tym, co ją odróżnia od tak zwanej "ckliwej poezji" jest dosadność. Bobak nauczyła się już, że kobiecość, to nie tylko kwiaty na porcelanie.
Czeka nas więc zderzenie z czterema rolami tej samej kobiety. Poznajemy córkę, kochankę, poetkę i styraną robotnicę, która wraca z nocki o 6 nad ranem. A to wszystko zapisane w wersach i kolumnach. Jednak wystarczy zapomnieć, że czytamy wiersz, przymknąć oczy na poezję, a we wszystkich tych odsłonach zobaczymy wyraźny obraz współczesnej kobiety. Bez wątpienia jest to kobieta silna i świadoma, choć przy tym bywa samotna. "Nie trenujemy bezmyślnie z widokiem na zieleń i błękit/ Umieramy sumiennie/ wedle światowych standardów" - kwituje w części poświęconej pracy na produkcji. Swojej pracy, bo u Bobak to, co w książce, to i w życiu. Nie brak jej przy tym humoru: "Pochodzę z rodu kobiet nieidealnych/ Piszę wiersze" i refleksji "Mamo co robisz w moim lustrze".
W błędzie jest jednak ten, kto uzna, że kobieta i autorka to ta sama osoba. Choć obie są operatorkami maszyn na linii MQB, choć obie mają przyjaciół i wrogów, rodzinne dylematy i problemy codzienne, to Małgorzata z wierszy zyskuje tożsamość poetycką. Tym samym Medalik bez łańcuszka, to coś więcej niż rodzaj pamiętnika poetyckiego. Z wierszy Bobak uderza uniwersalna prawda i chłodna kalkulacja rzeczywistości, przy czym znalazło się też miejsce dla melodii.
W swojej trzeciej książce Medalik bez łańcuszka Małgorzata Anna Bobak jeszcze bardziej obdziera lirykę z liryki. Powoli, stopniowo dawkuje napięcie podając na tacy brutalną prawdę o kobiecie. Nie używa przy tym ostrych słów, nie jest wulgarna. Tym, co ją odróżnia od tak zwanej "ckliwej poezji" jest dosadność. Bobak nauczyła się już, że kobiecość, to nie tylko kwiaty na porcelanie.
Czeka nas więc zderzenie z czterema rolami tej samej kobiety. Poznajemy córkę, kochankę, poetkę i styraną robotnicę, która wraca z nocki o 6 nad ranem. A to wszystko zapisane w wersach i kolumnach. Jednak wystarczy zapomnieć, że czytamy wiersz, przymknąć oczy na poezję, a we wszystkich tych odsłonach zobaczymy wyraźny obraz współczesnej kobiety. Bez wątpienia jest to kobieta silna i świadoma, choć przy tym bywa samotna. "Nie trenujemy bezmyślnie z widokiem na zieleń i błękit/ Umieramy sumiennie/ wedle światowych standardów" - kwituje w części poświęconej pracy na produkcji. Swojej pracy, bo u Bobak to, co w książce, to i w życiu. Nie brak jej przy tym humoru: "Pochodzę z rodu kobiet nieidealnych/ Piszę wiersze" i refleksji "Mamo co robisz w moim lustrze".
W błędzie jest jednak ten, kto uzna, że kobieta i autorka to ta sama osoba. Choć obie są operatorkami maszyn na linii MQB, choć obie mają przyjaciół i wrogów, rodzinne dylematy i problemy codzienne, to Małgorzata z wierszy zyskuje tożsamość poetycką. Tym samym Medalik bez łańcuszka, to coś więcej niż rodzaj pamiętnika poetyckiego. Z wierszy Bobak uderza uniwersalna prawda i chłodna kalkulacja rzeczywistości, przy czym znalazło się też miejsce dla melodii.
Agnieszka Kijas
Zdjęcia na okładkę: Karolina Dusza
Projekt okładki: Agnieszka Kijas
Posłowie: Maciej Szczawiński
Wydawnictwo i Drukarnia Diecezjalna Sandomierz 2015
ISBN 983-83-939354-2-0
TON
To zdumiewające, za każdym razem, ile imion ma tęsknota, nieprzystawalność,
lęk i nadzieja. I jak nieoczywiste to odczucia. Właściwie znane dobrze każdemu, a przecież odmienne stopniem nasycenia, intensywnością,
konkretami przeżyć i konkretami snów. Bo sny też przecież konkretne nieraz i z ostrym konturem. Nawet słabo pamiętane nagle mogą skaleczyć.
Język wiersza od zawsze stara się sprostać prawdzie naszkicowanego wyżej rejonu. Czyli uwyraźnić to co znika natychmiast w innym języku, choćby
nie wiem jak giętkim. Jakoś tak jest, że o niektórych zjawiskach i doznaniach, podobieństwach i różnicach, bólach i rozkoszach wiemy jedynie przez moment,
nieostrą dziwna sekundę, a potem wszystko rozwiewa się i znika. Nienazwane. Zresztą co to znaczy "nazwać"? Mówimy przecież tylko (i aż) o muśnięciu słowem.
Tajemnicy korespondencji. Echu. Małgorzata Bobak udowadnia swoją trzecią książką, że słyszy współbrzmienia i dostrzega bliskości zjawisk dla
niepoetyckiego oglądu świata zwyczajnie nieistniejące. Jest poetką.
Cały smak tej liryki wynika z silnego osadzenia w konkretnych, powszednich, zdawałoby sie chwilami mało poetyckich realiach. Delikatność odczuć i uczuć, subtelne słowa i wrażliwość prawie nigdy nie usuwają się tutaj w ckliwe, banalne czy łzawe. Już już gotowi bylibyśmy zakwalifikować któryś tekst jako owszem, nastrojowy lecz sentymentalny, kiedy jedno dwa dookreślenia nicują wymowę wiersza. To taka swoista brutalizacja spodziewanej słodyczy i ciepła. Widać to zwłaszcza w krótkim, ale mocnym artystycznie cyklu "Chińskie aluminium", gdzie genderowa warstwa (warstewka?) nieoczekiwanie komplikuje się i wzbogaca sytuacjami raczej w poezji dotychczas nieznanymi. Ale również w innych wierszach łagodna "asteniczność" często ma tutaj twardy grunt pod nogami. Świat składa się więc z konkretnych przedmiotów, pór roku i dnia, charakterystycznych miejsc i mocnym konturem zarysowanych zdarzeń. A pośród nich kobieta. Niedopowiedziana, a jednak wyrazista. Czuła, a przecież jak już wiemy nie mizantropka. Znająca i marząca miłość, ale czujna. Jej ja nie zasupłało się w egotyczny węzełek, który tak skutecznie potrafi dziś odpędzić od poezji. Widzi świat. Dotyka go i tak naprawdę jest po jego stronie (co rzecz jasna nie likwiduje kłopotu z istnieniem). Natomiast żadnej dosłowności!
Autorka tych wierszy chwilami wręcz bawi się paradoksem, zwłaszcza w sugestywnych kapryśnych erotykach, pokazuje pozorność naskórkowych rozpoznań czy mniemań. To co natomiast przewija się od początku do końca (ta nić czarna się przędzie...) trzeba nazwać po prostu egzystencjalnym smutkiem. Oczywiście w różnym stopniu w różnych wierszach się objawia, różne są jego imiona i konteksty, ale jest. Prześwieca przez słowa i obrazy, sposoby i sytuacje. Nawet przez uśmiechy. To dzięki tej melancholii Małgorzata Bobak nigdy zresztą nie popadając w nużąca markotność czy pasywizm - uwierzytelnia swój ton i prawdę wiersza.
Cały smak tej liryki wynika z silnego osadzenia w konkretnych, powszednich, zdawałoby sie chwilami mało poetyckich realiach. Delikatność odczuć i uczuć, subtelne słowa i wrażliwość prawie nigdy nie usuwają się tutaj w ckliwe, banalne czy łzawe. Już już gotowi bylibyśmy zakwalifikować któryś tekst jako owszem, nastrojowy lecz sentymentalny, kiedy jedno dwa dookreślenia nicują wymowę wiersza. To taka swoista brutalizacja spodziewanej słodyczy i ciepła. Widać to zwłaszcza w krótkim, ale mocnym artystycznie cyklu "Chińskie aluminium", gdzie genderowa warstwa (warstewka?) nieoczekiwanie komplikuje się i wzbogaca sytuacjami raczej w poezji dotychczas nieznanymi. Ale również w innych wierszach łagodna "asteniczność" często ma tutaj twardy grunt pod nogami. Świat składa się więc z konkretnych przedmiotów, pór roku i dnia, charakterystycznych miejsc i mocnym konturem zarysowanych zdarzeń. A pośród nich kobieta. Niedopowiedziana, a jednak wyrazista. Czuła, a przecież jak już wiemy nie mizantropka. Znająca i marząca miłość, ale czujna. Jej ja nie zasupłało się w egotyczny węzełek, który tak skutecznie potrafi dziś odpędzić od poezji. Widzi świat. Dotyka go i tak naprawdę jest po jego stronie (co rzecz jasna nie likwiduje kłopotu z istnieniem). Natomiast żadnej dosłowności!
Autorka tych wierszy chwilami wręcz bawi się paradoksem, zwłaszcza w sugestywnych kapryśnych erotykach, pokazuje pozorność naskórkowych rozpoznań czy mniemań. To co natomiast przewija się od początku do końca (ta nić czarna się przędzie...) trzeba nazwać po prostu egzystencjalnym smutkiem. Oczywiście w różnym stopniu w różnych wierszach się objawia, różne są jego imiona i konteksty, ale jest. Prześwieca przez słowa i obrazy, sposoby i sytuacje. Nawet przez uśmiechy. To dzięki tej melancholii Małgorzata Bobak nigdy zresztą nie popadając w nużąca markotność czy pasywizm - uwierzytelnia swój ton i prawdę wiersza.
Maciej Szczawiński
Żywot Brzydkiej - Adam Michniewicz
Wywiad i galeria zdjęć po spotkaniu poetyckim i promocji tomiku "Brzydka"
Małgosia Bobak
"Żywot pliszki" - Małgorzata Bobak
"Żywot pliszki" - Małgorzata Bobak
Redakcja - Bogusław Majsiuk
Projekt okładki - Barbara Mazurkiewicz
Posłowie - Barbara Mazurkiewicz
Fotografie - Małgorzata Bobak
Wydawnictwo i Drukarnia Diecezjalna Sandomierz
Tychy 2012
ISBN 978-83-935484-1-5
"Brzydka" - Małgorzata Bobak
"Brzydka" - Małgorzata Bobak
Redakcja - Kazimierz Linda
Przedmowa - Barbara Mazurkiewicz
Projekt okładki - Arkadiusz Salawa
Fotografie - Stanisław Bobak i Marzena Darul, Damian Pawela i Małgorzata Bobak
Wydawnictwo i Drukarnia Diecezjalna Sandomierz
Tychy 2012
ISBN 978-83-934685-2-2
Copyright © Designed by Alpha Studio <<-->> Copyright © administrator SMFG