Poetycka strefa
Jerzego
Granowskiego
Jerzego
Granowskiego
Życie jest piękne, nie marnujmy go. Optymistom żyje się lepiej.
Słuchowisko "Decyzje" - Jerzy Granowski
Uwaga:
Materiały w całości, jak i w części podlegają ochronie prawa autorskiego a więc wykorzystywanie ich wymaga zgody autora.
Jerzy Granowski
08.01.1984 Nagroda główna w konkursie PR Katowice na słuchowisko radiowe.
04.03.1984 emisja w PR Katowice w audycji "Mikrofon i Muzy".
Reżyseria Jerzy Połoński, realizacja dźwiękowa Elżbieta Szklarczyk przy współpracy Ireny Brodowej,
obsada aktorska: Ewa Leśniak, Maria Kępińska, Wojciech Leśniak, Jerzy Połoński i Ryszard Zaorski.
OBSADA:
KIEROWNIK POCIĄGU
MASZYNISTA
ŻONA KIEROWNIKA POCIĄGU - KASIA
PRZYJACIÓŁKA - ANIA
KONTROLER
NACZELNIK
Uwaga!
Rolę Kasi i Ani gra jedna aktorka, ponieważ żona - Kasia mówi szeptem a kobieta - Ania - normalnie. Rolę kontrolera i naczelnika gra jeden aktor. Kontroler mówi energicznie i stanowczo, służbowo, natomiast naczelnik ma krótką kwestię i mówi z chrypką, charakterystyczną dla starszych mężczyzn.
(W mieszkaniu dzwoni budzik. Słychać wstawanie, ziewanie i przeciąganie się żony kierownika pociągu - Ani. Kroki, włączenie radia, z głośnika słychać lekką i cichą muzykę. Ania krząta się w kuchni, słychać szum wody wlewanej do czajnika, zapalanie gazu, dźwięk szklanki na spodku itp. Ponownie słychać kroki i ściszony głos Ani, budzącej męża.)
ŻONA - Andrzejku! Wstawaj... Słyszysz? Wstawaj!
KIEROWNIK - Co?... Co się stało? - pyta dość głośno, ziewając.
ŻONA - Ciiii.. bo małego zbudzisz. Wstawaj. Już czas bo inaczej spóźnisz się do pracy - (mówi ciepło).
KIEROWNIK - Dobrze, dobrze już wstaję (przeciąga się i ziewa).
ŻONA - Co ci zrobić na drogę? Chcesz kawę do termosu?
KIEROWNIK -Tak, tak kochanie... koniecznie. Nie dawaj mi za dużo chleba bo w Lublinie pójdę do stołówki.
ŻONA - Dwie kromki wystarczy?
KIEROWNIK - Tak kochanie... a gdzie mój krawat?
ŻONA - Co mówisz?
KIEROWNIK - O! Jest! Nic, nic, już go mam.
ŻONA - Już jestem Gotowa. Termos postaw pionowo bo coś przecieka.
KIEROWNIK - Wiem, wiem...
ŻONA - Wiesz i nic nie robisz. Zobacz w Lublinie, może tam są uszczelki. Aha! Kup małemu spodnie, gdyż te przetarły się już na kolanach.
KIEROWNIK - Postaram się ale nie wiem czy będę miał czas.
ŻONA - Przecież, jak zajedziesz na szesnastą to zdążysz.
KIEROWNIK - Może zdążę a jak się opóźnimy?
ŻONA - To jedźcie planowo.
KIEROWNIK - A czy to tylko od nas zależy. Chcemy jechać planowo ale wiele przyczyn i sytuacji na planową jazdę pociągu się składa.
ŻONA - Wiem o tym, żartuję przecież. Jędruś... a powiedz mi kiedy wrócisz? Co? Mały zapomni jak ojciec wygląda. Ciągle jesteś w pracy. (Mówi ciepło i pieszczotliwie)
KIEROWNIK - Tak, wiem. Myślę o tym... myślę.
ŻONA - On chce iść z tobą na boisko pograć w piłkę bo Kowalski ze swoim Dareczkiem chodzi a naszemu jest smutno.
KIEROWNIK - Wiem kochanie. Mnie także jest smutno ale... służba nie drużba.
ŻONA - A jak z tą twoją nową posadą?
KIEROWNIK - Jaką posadą? - pyta, udając zaskoczonego.
ŻONA - No... dyspozytora drużyn konduktorskich...
KIEROWNIK - A skąd o tym wiesz?
ŻONA - Kowalska mi o tym mówiła.
KIEROWNIK - Ale to nic pewnego - mówi z dozą rezygnacji.
ŻONA - Jak wrócisz idź do naczelnika i porozmawiaj. Przecież on ci proponował bo wie, że podołasz. Wtedy będziesz na miejscu, więcej zarobisz, no i dla nas będziesz miał więcej czasu. Będziemy żyć jak normalna rodzina. Widzisz jak Kowalscy żyją?
KIEROWNIK - Eee! Ty tylko... Kowalscy, Kowalscy. Myślę nad tą sprawą. To nie takie proste.
Czy dam radę?
ŻONA - Ty sobie nie poradzisz? (Uśmiecha się) Nie takie problemy przez te wspólne lata przeżywaliśmy i spisywałeś się dzielnie. Kierownictwo też to widzi. Lepiej nie wykręcaj się. Zrób to dla nas... Cooo? Skarbieee. Przecież kochamy ciebie i chcemy byś przy nas był zawsze. A jak mały będzie się cieszyć...
KIEROWNIK - Ja też was kocham i pragnę aby było jak najlepiej... (Mówi nieco zamyślony)
ŻONA - No widzisz. Ale lepiej idź bo nie zdążysz. Jak wrócisz to porozmawiamy.
KIEROWNIK - Dobrze kocha...
ŻONA - Ty! Już piąta, biegnij, szybko... - przerywa mu, wchodząc w słowo.
KIEROWNIK - O cholera! Zagadaliśmy się, już idę. To pa. (Słychać pocałunek) Jak wrócę to pójdę z małym pograć w piłkę. Ucałuj go.
ŻONA - Dobrze, dobrze, pa!
(Słychać otwarcie i zamknięcie drzwi, oddalające się kroki i narastający przerywnik muzyczny.
Narasta lekko tło dworca kolejowego.
W drugim planie megafonistka zapowiada odjazd pociągu: Uwaga! Uwaga! Pociąg osobowy do Lublina... (lekkie wyciszanie) odjedzie... W tym czasie słychać odgłos przejeżdżającego pociągu. Na tle specyficznego życia dworca słychać zbliżające się kroki kierownika pociągu, który zdyszany wchodzi do przedziału służbowego.)
KIEROWNIK - Cześć!
MASZYNISTA - Serwus, Andrzej! Jedziemy?
KIEROWNIK - Za pięć minut, według mojej "cebuli".
MASZYNISTA - Czas się zgadza. O! Widzę, że masz nowe ostrzeżenia na trasę.
KIEROWNIK - Jest ich do cholery. Dwa przy remontach mostów, jedno przy wymianie szyn i jeszcze przy jakichś robotach torowych. Prawie 15-cie minut opóźnienia.
MASZYNISTA - Znowu ludzie będą psioczyć.
KIEROWNIK - Jak im to ulży, niech psioczą. Lepiej ograniczyć prędkość przy robotach torowych, aniżeli wykoleić się i nie dojechać do celu.
MASZYNISTA - Wytłumacz im to. O! Już mamy wyjazd!
KIEROWNIK - A dyżurnej się nie spieszy - mówi, podchodząc do drzwi. No, wyszła wreszcie (mówi spokojnie i zaraz woła)
- Wsiadać proszę! Odjazd!
(Pociąg rusza, kierownik zatrzaskuje drzwi i idzie na swoje miejsce w kabinie. W drugim planie słychać stukot kół.)
KIEROWNIK - No! Jedziemy! - mówi zadowolony. Nie znoszę czekania na wyjazd. Stukot kół uspakaja mnie. Lubię taką muzykę.
MASZYNISTA - Tak, tak. To dobrze jak wszystko idzie bez przeszkód i planowo.
KIEROWNIK - Zresztą, kto tego nie lubi...
MASZYNISTA - Andrzej! Zobacz jaka śliczna...
KIEROWNIK - A skąd tu sarenka? Zobaczyć na Śląsku sarenką na wolności to nie lada sukces.
MASZYNISTA - Chyba się zabłąkała.
KIEROWNIK - Możliwe... Zapalisz?
MASZYNISTA - Daj!
(Słychać trzask zapalniczki i kaszel.)
MASZYNISTA - Co za świństwo! - mówi, krztusząc się.
KIEROWNIK - Drogie dziadostwo i do wyrzucenia.
MASZYNISTA - Muszę to rzucić, bo rano nie można wytrzymać.
KIEROWNIK - Próbowałem ale nic z tego nie wyszło, za duża nerwówa. Chyba żebym zmienił pracę.
MASZYNISTA - Za młodu zachciało się być dorosłym.
KIEROWNIK - Uważaj! - prawie krzyczy. Semafor czerwony!
MASZYNISTA - Cholera! Co się z nim dzieje? (hamuje - słychać syk powietrza).
KIEROWNIK - Uszkodzony. Patrz jak się zmieniają światła.
MASZYNISTA - Jak na dyskotece. Ale to sygnał wątpliwy. Stoimy, nie?
KIEROWNIK - Zatrzymaj i ruszamy na zwolnionych obrotach, bo czort wie co się dzieje... Może to tylko zwarcie w zasilaniu...
MASZYNISTA - Dobrze. Ale obserwujmy szyny, może być przerwana.
KIEROWNIK - Już mam dość. Dostaję oczopląsu! Trzeba zgłosić na stacji. Niech usuną usterkę.
MASZYNISTA - No. - mówi z zadowoleniem. Już dobrze. Następny semafor świeci na zielono. Musiało być zwarcie.
(Po chwili ostre stukanie kół, terkot żelastwa.)
MASZYNISTA - Psia krew! - klnie głośno.
KIEROWNIK - Hamuj! - krzyczy z przerażeniem.
(Maszynista hamuje, słychać świst powietrza i pisk żelastwa. Pociąg zatrzymuje się.)
MASZYNISTA - Zobacz co się stało! - mówi głęboko oddychając.
(Słychać otwieranie drzwi. Kierownik wyskakuje z pociągu na żwir podtorza. Słychać kamienie, zsypujące się z nasypu...)
KIEROWNIK - Cholera! - krzyczy z oddali. - Chyba nogę skręciłem.
MASZYNISTA - Tylko tego brakowało! Patrz! Konduktor cię woła.
KIEROWNIK - Idę tam a ty uważaj! Albo chodź ze mną.
MASZYNISTA - Dobrze! - wyskakuje z pociągu na żwir nasypu, krzycząc przy tym. - Hoooplaaa!
(Słychać z oddali rozmowę i szum wiatru.)
KIEROWNIK - Jednak szyna.
MASZYNISTA - Dobrze, że nie zjechaliśmy na pobocze.
KIEROWNIK - Chyba uda nam się przejechać? Co?
MASZYNISTA - Ale będzie jazda, niech to...
KIEROWNIK - Chodźmy do kabiny a konduktor będzie dawał znaki, gdyby coś nie tak.
KIEROWNIK - No, ruszaj powoli! - Pociąg rusza, wolno stukają koła na stykach szyn. - Dobrzeee! - ciągnie dalej kierownik. - Powoli, spokojnie... Zatrzymaj!
MASZYNISTA - Co tam? - słychać syk powietrza.
KIEROWNIK - Konduktor przykłada do szyny podkład, albo belkę. Co tam jest!? - krzyczy z otwartych drzwi do konduktora. I ciągnie dalej. - No, dobrze już. Ruszaj wolno.
MASZYNISTA - Jak tam?
KIEROWNIK - No, przejechaliśmy. - mówi z uczuciem ulgi.
MASZYNISTA - Aż mi ulżyło. Jedziemy? A konduktor wsiadł?
KIEROWNIK - Tak. Wsiadł. Jedź ile się da. Musimy nadrobić choć trochę. Cholera. Pół godziny straciliśmy.
MASZYNISTA - Diabli tam pół godziny. Najadłem się strachu aż mi serce dudni.
KIEROWNIK - Myślisz, że moje spokojne? Dobrze, że tylko tak się skończyło a mogło być gorzej.
MASZYNISTA - Zapisz to w raporcie i w mojej marszrucie.
KIEROWNIK - Już zapisane... Trzeba zgłosić niech zamkną tor bo jeszcze jaka "kupa" z tego będzie...
KIEROWNIK - Z godzinnym opóźnieniem ale szczęśliwie dotarliśmy do celu
MASZYNISTA - Nareszcie wypocznę...
KIEROWNIK - Do której sklepy czynne? Bo muszę synkowi kupić jakieś portki.
MASZYNISTA - Chyba do osiemnastej. Zdążysz. (Słychać sygnał pociągu)
KIEROWNIK - Co trąbisz?
MASZYNISTA - Niech uważają i odsuną się od toru.
(Stukot kół zwalnia się aż do zatrzymania, syk powietrza i trzask otwieranych drzwi.)
MASZYNISTA - Wysiądą ludzie to zamykamy jednostkę i idziemy do noclegowni, co? Może wyskoczymy na jakąś kawę?
KIEROWNIK - Nie będę miał czasu, bo muszę iść na zakupy, a po drugie nie śpię w noclegowni...
MASZYNISTA - Jak to? - mówi, śmiejąc się.
KIEROWNIK - Mam tu krewnych, muszę ich odwiedzić, nie? W Rzymie być i nie widzieć papieża to jakoś nie tak.
MASZYNISTA - (Z drwiąco-żartobliwym tonem) Ty i rodzina. Bujasz. Na pewno masz tu jakąś babkę. Ty, jak to z tobą?
KIEROWNIK - (Broni się) Coś ty! Dzisiaj!? Musiałbym zwariować! Skąd na to brać pieniądze? I tak ledwie wiążemy koniec z końcem.
MASZYNISTA - Eee, czarujesz, ale niech ci tam będzie jak mówisz.
KIEROWNIK - Dobra, dobra. Lecę bo sklepy zamkną jak będziemy tak sterczeć. Muszę jeszcze iść do dyżurnego ruchu.
MASZYNISTA - To leć! Jutro w pociągu się zobaczymy, tylko się nie spij. Bo diabli wiedzą gdzie ty idziesz!
mówi to, śmiejąc się.
(Słychać oddalające się kroki, w tle gwar dworca i narastający krótki przerywnik muzyczny, po którym akcja rozpoczyna się w mieszkaniu. Słychać krzątanie się w kuchni. Mycie naczyń, szczęk szkła i garnków, szum wody. Kobieta nuci sobie piosenkę. Przy drzwiach dzwoni gong. Kobieta przerywa śpiewanie, zakręca kurek i idzie do drzwi.)
KOBIETA - A któż to może być? - mówi półgłosem.
(Przekręca zamek i otwiera drzwi.)
KOBIETA - Wszelki duch ...! Kogo widzę! - mówi zaskoczona.
KIEROWNIK - Cześć Aniu! - wita się wesoło. Chyba mnie nie wygonisz, co?
KOBIETA - Coś ty. Wchodź dalej i rozbieraj się! - mówi z zadowoleniem.
(Witają się - słychać cmoknięcia.)
KIEROWNIK - A gdzie jest Magdusia? Przywiozłem jej lalkę.
(Rozpakowuje prezent. Słychać szelest papieru pakowego.)
KOBIETA - Jaka piękna. A to się Magdusia ucieszy...
KIEROWNIK - A gdzie ona jest?
KOBIETA - Wysłałam ją do babci. Jest tam już cały miesiąc.
KIEROWNIK - Szkoda. Bardzo się stęskniłem za wami.
KOBIETA -To dlaczego nie pisałeś? - mówi z wyrzutem. Myśmy także tęskniły za tobą. Magda ciągle
pyta o ciebie. Tylko świecę przed nią oczami.
KIEROWNIK - Przepraszam, ale wiesz ile mam pracy. Ciągle w podróży i nie mam czasu. Taki los.
KOBIETA - Ty ciągle mówisz to samo. Ale wchodź dalej i rozgość się! Stanęliśmy w przedpokoju, jakbyś
miał zaraz wychodzić. - mówi wesoło.
KIEROWNIK - No właśnie.
KOBIETA - Będziesz coś jeść?
KIEROWNIK - Nie, dziękuję bardzo...
KOBIETA - To zrobię coś do picia. Może chcesz kawy?
KIEROWNIK - Z przyjemnością. Dobrze mi zrobi bo jestem trochę zmęczony, wzmocni mnie.
KOBIETA - Idź do pokoju a ja nastawie wodę.
(Kierownik wchodzi do pokoju a kobieta mówi nadal, tyle że z kuchni.)
KOBIETA - Wiesz jak się cieszę, że przyjechałeś! (Słychać dźwięk szklanek)
KIEROWNIK - Ja również się cieszę. - Odpowiada.
KOBIETA - Chcesz mocną?
KIEROWNIK - Tak skarbie. Chyba nie zapomniałaś jaką piję?
KOBIETA - Przez pół roku twojej nieobecności...
(Głos się zbliża i słychać brzęczenie szklanek niesionych do pokoju.)
KOBIETA - ...mogłabym zapomnieć, ale zrobiłam ci jaką lubisz. - mówi, śmiejąc się i stawiając szklanki
na stole. A tu ciasteczka, które sama piekłam.
KIEROWNIK - Ooo! Przecież wiem bo to mój przysmak. Ale mów co u was słychać?
KOBIETA - Jakoś leci, tylko nam brakuje ciebie. Wiesz? Mama bardzo się niepokoi. Pytała o ciebie i ... nie wiedziałam co powiedzieć. Nie znam twoich myśli.
Mogę żyć sama, ale wiesz, ludzie... no i Magda.
KIEROWNIK - A co u niej słychać?
KOBIETA - Wszystko dobrze, dalej prowadzi szklarnię z kwiatami. Ona chce wiedzieć kiedy wreszcie założymy rodzinę. Taką prawdziwą... Ty myślisz, że to dla
mnie nie ma znaczenia? Też marzę o prawdziwym domu... Ale ty mnie nie słuchasz! Coś się tak zamyślił?
KIEROWNIK - Przepraszam. - Mówi nieco zaskoczony. Trochę jestem zmęczony. Wybacz kochanie.
KOBIETA - To się połóż. Ja też bym się położyła. Cały dzień na nogach... Przestawimy ławę co?
KIEROWNIK - Myślę, że to świetny pomysł. A nie spodziewasz się nikogo?
KOBIETA - Nie... Chyba żeby mama niespodziewanie przyjechała...
KIEROWNIK - Tego by brakowało... - rzucił półgłosem.
KOBIETA - Mówiłeś coś?
KIEROWNIK - Ależ skąd. Cieszę się, że się położymy.
KOBIETA - Ty tylko o jednym. Nic się nie zmieniłeś... - mówi śmiejąc się.
KIEROWNIK - A chciałabyś?
KOBIETA - Tylko w jednym przypadku, żebyś wreszcie pomyślał o terminie ślubu. Kładź się a ja włączę telewizor.
KIEROWNIK - Nie włączaj.
KOBIETA - Jak sobie życzysz, ale mamy przed sobą całą noc.
KIEROWNIK - Nie tak znów całej, przecież muszę o czwartej wstać. Nie zapomnij o budziku.
KOBIETA - Z tobą tak zawsze... Posuń się do ściany... (kierownik stęka i przesuwa się a kobieta kontynuuje wypowiedź) Raz przyjechałbyś na dłużej.
KIEROWNIK - Kiedyś przyjadę.
KOBIETA - Wiesz jak Magda cierpi... W przedszkolu śmieją się, że jest bachorem. Nie raz odbierałam ją zapłakaną.
KIEROWNIK - Wiek kochanie, że nie jest wam lekko...
KOBIETA - Powiedz mi co stoi na przeszkodzie. Praca? Chyba nie, bo kierowników też potrzebują.
Zarobek? Może niższy ale cóż znaczą pieniądze. Mama powiedziała, że da nam tyle...A może? A może masz jakąś dziewczynę?
KIEROWNIK - (Całuje ją i mówi) Ależ kochanie... Kocham was bardzo, nawet niewyobrażasz sobie jak. Ale mam kłopoty - (Chwilę zastanawia się) kłopoty większe niż
przypuszczasz (Mówi z pewnym wahaniem). Gdybym mógł...
KOBIETA - Nie powiesz chyba, że jesteś - mówi, zawieszając głos.
KIEROWNIK - (Zaczyna mówić wolno, z wahaniem) -Nooo.. wiesz... hhmmm... maam żonę i ssyna.
KOBIETA - O Bożeee! - prawie krzyczy i zaczyna płakać a ja, a ja myślałam... a ty!?
KIEROWNIK - Wiem..
KOBIETA - Mogłam się tego domyślać... A ty! A ty zrobiłeś największe świństwo! Jak jakieś bydlę! Wiesz co ty jesteś...- mówi to szlochając, prawie krzycząc.
KIEROWNIK - Aniu! - mówi podnieconym głosem.
KOBIETA - Jesteś najzwyklejszą świnią!
KIEROWNIK - Aniu!
KOBIETA - Puść mnie chamie jeden! (Wyrywa się kierownikowi wstaje ze skrzypiącej wersalki i okłada go pięściami, oddycha ciężko i krzyczy) Ty! Ty świnio!
KIEROWNIK - Daj spokój! Słyszysz!?
KOBIETA - Daj spokój? Nie! Nie pozwolę żeby taka szuja...
KIEROWNIK - Przestań! (Słychać szarpaninę i brzęk szklanek na ławie)
KOBIETA - Jaka byłam głupia! Wierzyłam... Przez tyle lat oszukiwałeś mnie i Magdzię...
KIEROWNIK - Aniu!
KOBIETA - Puść mi rękę!
KIEROWNIK - Nie oszukiwałem... Nie pytałaś!
KOBIETA - O co miałam pytać!? O to czy ci na rękę to świństwo wobec nas i twojej żoneczki!? Co?
KIEROWNIK - A ty myślisz, że mi lekko. Też mnie to wszystko dręczyło. Też stoję na rozdrożu...
KOBIETA - A nie wiedziałeś o tym, że jesteś żonaty?
KIEROWNIK - Gadasz głupstwa! Było nam przecież dobrze...
KOBIETA - Myślisz idioto, że do szczęścia jest mi, nam, potrzebne tylko twoje dobrze? Taką dobroć mogę mieć na każdym kroku.
(Chwila milczenia. Słychać ciężkie oddechy kobiety i mężczyzny.)
KOBIETA - Ubieraj się! - mówi zdecydowanym głosem i trochę opanowanymi emocjami.
KIEROWNIK - Aniu - mówi trochę wystraszonym głosem - rozwiążemy to jakoś...
KOBIETA - Jak to sobie wyobrażasz?
KIEROWNIK - Nnnooo... wiesz...
KOBIETA - Wiem jak będzie - mówi już spokojnie i zdecydowanie. Podchodzi do drzwi, przekręca zamek i je otwiera.
- Wynoś się! - mówi podniesionym głosem.
KIEROWNIK - Co ty, Aniu!
KOBIETA - Wynoś się stąd! (Głos się natęża)
KIEROWNIK - Porozmawiajmy - mówi, próbując ratować sytuację - nie żartuj...
KOBIETA - (Krzyczy) Wynoś się chamie! Nie mam już nic do powiedzenia!!! Spieprzaj i niech cię już nie widzę na oczy! (Głos niesie się echem po korytarzu)
KIEROWNIK - (Ściszonym, wystraszonym głosem, jakby wstydził się, że usłyszą sąsiedzi)
- Nie krzycz. Uspokój się. Ciiiicho.
(Kierownik wychodzi, słychać trzaśniecie drzwi i w tle narasta z wyciszenia przerywnik muzyczny.)
(W pociągu. W tle słychać stukot kół. Na pierwszym planie rozmawia maszynista z kierownikiem pociągu. Od czasu do czasu słychać gwizd sygnału jednostki elektrycznej.)
MASZYNISTA - Ej! - zaczepnym, wesołym głosem mówi do kierownika - jeszcze się nie pochwaliłeś jak tam było u tej twojej...
KIEROWNIK - Co ty, co... - broni się - jakiej mojej. Mówiłem ci przecież, że byłem u rodzinki.
MASZYNISTA - Dobrze, dobrze niech ci będzie, że u rodzinki. Tylko tak jakoś niewyraźnie wyglądasz i myślałem...
KIEROWNIK - Śmiejąc się, trochę sztucznie, odpowiada - Dobrze, że potrafisz myśleć. A po wtóre zdaje ci się. Ale dawaj marszrutę, muszę ją wypełnić.
(Maszynista podaje dokument. Słychać szelest papieru i mówi dalej, niby do siebie, niby do kierownika. Słychać syk powietrza - hamowanie pociągu.)
MASZYNISTA - No patrz, psia krew! Znowu ten semafor. Trzymają do ostatniej chwili a ty jak głupi musisz wyhamowywać. Utrzymaj tu planową jazdę... No, jest zielone.
(Syk powietrza ustaje. Maszynista daje krótki sygnał, krótki gwizd i zaczyna sobie podśpiewywać i pogwizdywać na przemian aż do wyciszenia. W drugim planie słychać zatrzymanie pociągu, gwar dworca, trzaskanie drzwiami, odjazd. Przerywnik muzyczny i w trakcie wyciszania wchodzą głosy.)
MASZYNISTA - Kierowniku! Kierowniku!
KONTROLER - Halo! Szefie... Co panu? Śpi pan czy co?
MASZYNISTA - Kierowniku! Co panu... Chory pan?
KIEROWNIK - Co? Mi? - pyta wyrwany z rozmyślań i zaskoczony sytuacją - Aaaa nic, nic! Przepraszam, to głowa. Głowa mnie boli.
KONTROLER - To trzeba było iść do lekarza - mówi służbowym głosem - a nie wybierać się do służby.
KIEROWNIK - Przejdzie, panie kontrolerze, To chwilowe. Nie wziąłem ze sobą tabletek...
KONTROLER - Tylko ta pańska chwila trwała zbyt długo! Gdyby to był maszynista to nie wiem gdzie moglibyśmy zajechać. Nie zauważył pan nawet trzech semaforów pod którymi musieliśmy się zatrzymać! No... Ale chciałem sprawdzić raport z jazdy i marszrutę.
(Szelest kartek.)
KONTROLER - O! Co widzę! Nie napracował się pan zbytnio. Nawet odjazdu z Lublina pan nie wpisał!?
Jak to rozumieć?
MASZYNISTA - Uzupełni się - mówi, próbując bronić kierownika - panie kontrolerze...
KONTROLER - Nie pytam pana co się zrobi... Sam doskonale wiem!
MASZYNISTA - Przepraszam pana...
KONTROLER - Stwierdzam fakt i wyciągnięte z tego będą konsekwencje. Jesteście opóźnieni a tu ani be, ani me...
KIEROWNIK - Już wpisuję...
KONTROLER - Ja też, ale do notatnika. Będziecie ukarani. To niedopuszczalne!
KIEROWNIK - Przecież...
MASZYNISTA - Panie kontrolerze, to opóźnienie jest z powodu robót torowych. Były ograniczenia...
KIEROWNIK - O! Widzi pan ograniczenia? Na całe 15 minut. Od Wolbromia do Sławkowa.
KONTROLER -...ale 10% z premii zabiorę...
KIEROWNIK I MASZYNISTA - (Prawie równocześnie mówią prawie błagalnym głosem) Ale to pierwszy raz. Już to się nie powtórzy, Panie kontrolerzeee...
KONTROLER - No dobrze, jeszcze się zastanowię... O! Widzę, że już pan uzupełnił dokumenty.
KIEROWNIK - Jak pan widzi, - mówi zadowolony - panie kontrolerze.
(Słychać pisk hamulców i zatrzymanie pociągu. W drugim planie słychać charakterystyczny, megafonowy głos spikerki: Uwaga! Uwaga! Tu stacja Sosnowiec Południowy. Opóźniony pociąg osobowy z Lublina do Katowic odjedzie z toru pierwszego przy peronie trzecim. Proszę wsiadać.. Powtarzam...)
KONTROLER - Ja tu wysiadam. Do widzenia panom.
MASZYNISTA I KIEROWNIK - Do widzenia... - odpowiadają równocześnie - panie kontrolerze.
KONTROLER - Zastanowiłem się. Ale żeby to było ostatni raz!
KIEROWNIK - Tak jest! Już się nie powtórzy - krzyczy wesoło - Wsiadać! Odjazd! (Zamyka drzwi jednostki) - Cholera! Wpadka na całego!
MASZYNISTA - Tak, tak... ale co się z tobą? Kłopoty? Widziałem go i wołałem na ciebie a ty jak w hipnozie. Nie było już czasu a on...
KIEROWNIK - Nic się nie stało. Zamyśliłem się, ale i tak dobrze się skończyło. A jeśli chodzi o kłopoty to kto ich nie ma?
MASZYNISTA - To też fakt.
(Narasta stukot kół i przerywnik muzyczny.)
Tło korytarza, słychać kroki. W oddali otwierają się drzwi. Do idącego kierownika zbliża się naczelnik.
KIEROWNIK - O cholera! Naczelnik! - mówi półgłosem do siebie - Jednak nie uniknąłem dzisiaj tego spotkania. - Dzień dobry panie naczelniku!
NACZELNIK - O! Widzę, że wrócił pan cały i zdrów. - mówi zachrypniętym głosem - Cieszę się.
KIEROWNIK - Obyło się bez kłopotów, panie naczelniku!
NACZELNIK - To dobrze! Aha! Podjął już pan decyzję w sprawie dyspozytury... bo tylko pana tam widzę.. no i zysk będzie niemały. Co pan na to?
(Głos naczelnika zanika powoli i natęża się przerywnik muzyczny.)
Copyright © Nazwa Strony, Designed by Alpha Studio - darmowe szablony Copyright © SMFG 2011