Poetycka strefa
Jerzego
Granowskiego
Jerzego
Granowskiego
Życie jest piękne, nie marnujmy go. Optymistom żyje się lepiej.
Jerzy Połoński czyta wiersze Jerzego Granowskiego
Bunt Aniołka
Edwardowi Zymanowi
wyszedł na śpiącą ulicę
i dokonał czynu
z którym od dawna się nosił
nienawidził fałszywej przyjaźni czerwonych aniołów
które tylko dzwoniły kluczami
podkradając sobie zdjęcia porno
śpiewały z uniesieniem sprośne piosenki wesołych domów
klęczały przy modlitwach by szybciej osiągnąć miejsce na ołtarzu
wyszedł więc i nie powrócił
bo wyrwał sobie nogi z obdartymi kolanami
odciął ręce zbolałe od dźwigania kluczy
a służbowe skrzydła rzucił w tłum aniołków które
do dzisiaj walczą wydzierając sobie ten Boski dar
w ten sposób oczyszczony poderżnął swoje gardło
i zszedł
spotkałem go kiedyś przypadkowo
na balu maskowym
wśród ludzi
Cud w mieście
zadrżało miasto w posadach
kurtyzany ukryły się w bramach
we wszystkich umysłach ożyła niepewność
bo ktoś nalepił przy wejściu do hotelu
telegram następującej treści
jutro rano stop
oczekujcie stop
przyjeżdżam stop
matko przenajświętsza wykrzyknęli
przerażeni przechodnie
nazajutrz ślepiec jedyny świadek zajścia
przykuty od dwudziestu czterech godzin
do szpitalnego łoża
w malignie złożył taki oto raport
przyjechała
bez korony
weszła prosto do baru
i po kilku głębszych
wypełzła na ulicę z carmenem w zębach
wsiadła do niebieskiej limuzyny
odjechała
szybko
po moich nogach
chyba do nieba
już nic więcej nie pamiętam
po tygodniu życie miejskie powróciło do
normalnego tętna chodników
tylko nawiedzone dewotki z żalem szeptały
że nowy proboszcz odwiedził incognito
panią Florentynkę gdyż jej ukochany pekińczyk
zbeszcześcił jedyną w parafii
potrzebną na wolne datki
tackę
Upadek
tym razem bez żadnych złudzeń
wkręciłem się wraz z innymi w tłum
nikt nas nie ścigał więc spokojnie i bez pośpiechu
zaczęliśmy dążyć do osiągniecia właściwej pozycji
jedynie porozrzucane gromnice mówiły
że poprzednicy wybrali kandelabry
nasze szanse w tym układzie były znikome
mógł liczyś się tylko zbrojny przewrót lub indywidualne działanie
zdecydowałem się więc na drugie
zapaliłem pierwszą z brzegu świecę
odważnie i bez skrupułów zacząłem szperać
wcale nie trudno w chaosie wejść na
świecznik
dzisiaj z perspektywy czasu stwierdzam że
z tego wszystkiego
najłatwiejszy był oczywiście
na zbity pysk
upadek
Dobre rady Stwórcy
idźcie i rozmnażajcie się
zwierzęta czynią to samo lecz
nie podskakujcie za wysoko gdyż
łatwo o wstrząs mózgu który w ostatecznej
i decydującej walce przydać się może
nigdy nie pozwalajcie pod żadnym pozorem
szarpać za uszy swoje pociechy
lepiej
od razu walić je pięściami w mordy
by od niemowlęcia wiedziały co znaczy respekt
przed niebieską władzą
nie wolno również przeciwstawiać się prądom
bo woda zawsze sobie poradzi
jeśli nie chcecie to nie przywiązujcie wagi
do wyżej wskazanych problemów
lecz gdy staniecie przed wyborem drogi
może się zdarzyć że będziecie chcieli żyć od początku
a będzie za późno o całe pokolenie
nie zdążycie nawet przygotować
odpowiedniej na weekend przeznaczenia łodzi
nikt nie ulituje się nad wami
ja także
cholernie nie znoszę bakterii
O świcie
wstaniemy o świcie
jeszcze przed obudzeniem zegarów
i zaśniemy na dobre
nie mając ochoty na żarty
wstaniemy i pójdziemy
jak lunatycy za spojrzeniem srebrnej kuli
ku ciepłu kalendarza
na prelekcję pt. co dalej
oni śmiać się z nas będą
bo nie zdążyli jeszcze przeczytać
w dzienniku zachodnim
że sen także ich zmorzy
będziemy wtedy daleko
na falach codzienności
a nim zajdzie słońce o świcie
spotkamy się wszyscy na przeciwległych biegunach
zrównamy plus z minusem
goniąc za normalną ludzką śmiercią
by ponownie pojawić się na arenie
rozjuszonego życia
* * * (już na powitanie)
już na powitanie podano mi z saturatora
ocet i
poczęstowano świstem pejcza
wraz z innymi w pocie czoła
budowaliśmy coraz to większe piramidy
by zadośćuczynić wielkomałym
za czyje grzechy miałbym znosić takie poniżenie
pomyślałem
jestem przecież wolnym człowiekiem
i sam sobie wyznaczam odpowiednie role
niech inni korzystają z dobrodziejstw bezcelu
postanowiłem więc jeszcze raz uciec ale
w ostateczność
na oślep i bez biletu
odjechałem pierwszym lepszym pociągiem
wyrzucono mnie oczywiście
bez żadnych środków do życia nad zapłakanym morzem
i
ponowna decyzja - powrót
bo w grupie łatwiej przetrwać
odwróciłem się i w zachodzącym słońcu
ujrzałem pędzące tumany
piasek moje miasto dworzec pociąg
rozpłakałem sie jak bezradne niemowlę
a na ironię losu rozbiegani po pustyni handlarze wołali
cytrynada w woreczkach!
niestety nie miałem już sił by rozewrzeć
zamurowane gorącym piaskiem
usta
* * * (już mnie nie ma)
już mnie nie ma
ukryłem się wśród was
a że złośliwi twierdzą:
umarłeś mając 33 lata
o niczym nie świadczy
może to i prawda ale wiem że
tym samym udostępniłem miejsca następnym
i jak wszyscy niewszyscy znalazłem się
w odpowiednio skategoryzowanej rodzinie
wiem również
że pnąc się do góry
spadam niczym kamień Syzyfa
z tą jednak różnicą że
na wyprostowane nogi
doświadczając tym samym
gorzką obecność w sobie w głębi na dnie
ku niewątpliwej radości wielkomałych
z precyzją podzielonych na drobne
Wynurzenia
ślad zniknął na wodzie
gdy w jej toni
próbował zgłębić czerń światła
nie powtórzysz życia
jak nie można stworzyć
dwóch takich samych istnień
jedynie tak samo
zapłakać może pióro
nad niedokończonym wierszem
Aktor i reżyser Jerzy Połoński recytuje wiersze Jerzego Granowskiego.
Emisja wierszy w PR Katowice 25.05.1981 r.
Edwardowi Zymanowi
wyszedł na śpiącą ulicę
i dokonał czynu
z którym od dawna się nosił
nienawidził fałszywej przyjaźni czerwonych aniołów
które tylko dzwoniły kluczami
podkradając sobie zdjęcia porno
śpiewały z uniesieniem sprośne piosenki wesołych domów
klęczały przy modlitwach by szybciej osiągnąć miejsce na ołtarzu
wyszedł więc i nie powrócił
bo wyrwał sobie nogi z obdartymi kolanami
odciął ręce zbolałe od dźwigania kluczy
a służbowe skrzydła rzucił w tłum aniołków które
do dzisiaj walczą wydzierając sobie ten Boski dar
w ten sposób oczyszczony poderżnął swoje gardło
i zszedł
spotkałem go kiedyś przypadkowo
na balu maskowym
wśród ludzi
Cud w mieście
zadrżało miasto w posadach
kurtyzany ukryły się w bramach
we wszystkich umysłach ożyła niepewność
bo ktoś nalepił przy wejściu do hotelu
telegram następującej treści
jutro rano stop
oczekujcie stop
przyjeżdżam stop
matko przenajświętsza wykrzyknęli
przerażeni przechodnie
nazajutrz ślepiec jedyny świadek zajścia
przykuty od dwudziestu czterech godzin
do szpitalnego łoża
w malignie złożył taki oto raport
przyjechała
bez korony
weszła prosto do baru
i po kilku głębszych
wypełzła na ulicę z carmenem w zębach
wsiadła do niebieskiej limuzyny
odjechała
szybko
po moich nogach
chyba do nieba
już nic więcej nie pamiętam
po tygodniu życie miejskie powróciło do
normalnego tętna chodników
tylko nawiedzone dewotki z żalem szeptały
że nowy proboszcz odwiedził incognito
panią Florentynkę gdyż jej ukochany pekińczyk
zbeszcześcił jedyną w parafii
potrzebną na wolne datki
tackę
Upadek
tym razem bez żadnych złudzeń
wkręciłem się wraz z innymi w tłum
nikt nas nie ścigał więc spokojnie i bez pośpiechu
zaczęliśmy dążyć do osiągniecia właściwej pozycji
jedynie porozrzucane gromnice mówiły
że poprzednicy wybrali kandelabry
nasze szanse w tym układzie były znikome
mógł liczyś się tylko zbrojny przewrót lub indywidualne działanie
zdecydowałem się więc na drugie
zapaliłem pierwszą z brzegu świecę
odważnie i bez skrupułów zacząłem szperać
wcale nie trudno w chaosie wejść na
świecznik
dzisiaj z perspektywy czasu stwierdzam że
z tego wszystkiego
najłatwiejszy był oczywiście
na zbity pysk
upadek
Dobre rady Stwórcy
idźcie i rozmnażajcie się
zwierzęta czynią to samo lecz
nie podskakujcie za wysoko gdyż
łatwo o wstrząs mózgu który w ostatecznej
i decydującej walce przydać się może
nigdy nie pozwalajcie pod żadnym pozorem
szarpać za uszy swoje pociechy
lepiej
od razu walić je pięściami w mordy
by od niemowlęcia wiedziały co znaczy respekt
przed niebieską władzą
nie wolno również przeciwstawiać się prądom
bo woda zawsze sobie poradzi
jeśli nie chcecie to nie przywiązujcie wagi
do wyżej wskazanych problemów
lecz gdy staniecie przed wyborem drogi
może się zdarzyć że będziecie chcieli żyć od początku
a będzie za późno o całe pokolenie
nie zdążycie nawet przygotować
odpowiedniej na weekend przeznaczenia łodzi
nikt nie ulituje się nad wami
ja także
cholernie nie znoszę bakterii
O świcie
wstaniemy o świcie
jeszcze przed obudzeniem zegarów
i zaśniemy na dobre
nie mając ochoty na żarty
wstaniemy i pójdziemy
jak lunatycy za spojrzeniem srebrnej kuli
ku ciepłu kalendarza
na prelekcję pt. co dalej
oni śmiać się z nas będą
bo nie zdążyli jeszcze przeczytać
w dzienniku zachodnim
że sen także ich zmorzy
będziemy wtedy daleko
na falach codzienności
a nim zajdzie słońce o świcie
spotkamy się wszyscy na przeciwległych biegunach
zrównamy plus z minusem
goniąc za normalną ludzką śmiercią
by ponownie pojawić się na arenie
rozjuszonego życia
* * * (już na powitanie)
już na powitanie podano mi z saturatora
ocet i
poczęstowano świstem pejcza
wraz z innymi w pocie czoła
budowaliśmy coraz to większe piramidy
by zadośćuczynić wielkomałym
za czyje grzechy miałbym znosić takie poniżenie
pomyślałem
jestem przecież wolnym człowiekiem
i sam sobie wyznaczam odpowiednie role
niech inni korzystają z dobrodziejstw bezcelu
postanowiłem więc jeszcze raz uciec ale
w ostateczność
na oślep i bez biletu
odjechałem pierwszym lepszym pociągiem
wyrzucono mnie oczywiście
bez żadnych środków do życia nad zapłakanym morzem
i
ponowna decyzja - powrót
bo w grupie łatwiej przetrwać
odwróciłem się i w zachodzącym słońcu
ujrzałem pędzące tumany
piasek moje miasto dworzec pociąg
rozpłakałem sie jak bezradne niemowlę
a na ironię losu rozbiegani po pustyni handlarze wołali
cytrynada w woreczkach!
niestety nie miałem już sił by rozewrzeć
zamurowane gorącym piaskiem
usta
* * * (już mnie nie ma)
już mnie nie ma
ukryłem się wśród was
a że złośliwi twierdzą:
umarłeś mając 33 lata
o niczym nie świadczy
może to i prawda ale wiem że
tym samym udostępniłem miejsca następnym
i jak wszyscy niewszyscy znalazłem się
w odpowiednio skategoryzowanej rodzinie
wiem również
że pnąc się do góry
spadam niczym kamień Syzyfa
z tą jednak różnicą że
na wyprostowane nogi
doświadczając tym samym
gorzką obecność w sobie w głębi na dnie
ku niewątpliwej radości wielkomałych
z precyzją podzielonych na drobne
Wynurzenia
ślad zniknął na wodzie
gdy w jej toni
próbował zgłębić czerń światła
nie powtórzysz życia
jak nie można stworzyć
dwóch takich samych istnień
jedynie tak samo
zapłakać może pióro
nad niedokończonym wierszem
Emisja wierszy w PR Katowice 25.05.1981 r.
Copyright © Nazwa Strony, Designed by Alpha Studio - darmowe szablony Copyright © SMFG 2011